Tuesday, October 16, 2007

Specjalne klasy dla dzieci emigrantów

W zwiążku z dużą ilością emigrantów z dziećmi, którzy posyłają swoje pociechy
do irlandzkich szkół, wiele szkół, mam nadzieję, że może nie wszystkie,
wprowadziło w porozumieniu z Department of Education and Science
nowego potworka - specjalne klasy dla dzieci emigrantów.

Tym razem jest to informacja potwierdzona, o jakiejkolwiek pomyłce
nie może być mowy. Dzieci emigrantów które miały od września pójść
do Junior Infants, do normalnej klasy, zostały przesunięte do klasy gdzie nie
ma żadnych irlandzkich dzieci, są tylko dzieci emigrantów. Jak napisano ma
to sprzyjać rozwojowi i wprowadzić łagodne przystosowanie !!!

Szlag mnie trafia - możecie mówić co chcecie - ale nie poślę swojego dziecka
do takiej klasy za nic. Wiem jaki poziom jest w irlandzkich "normalnych" klasach, a co dopiero w klasach gdzie 90% stanowią dzieci emigrantów. Posłanie dziecka do takiej klasy przy założeniu, że to powiedzmy nawet tylko Junior Infants jest zmarnowanym czasem dla niego. A co jeżeli to nie tylko klasy "zerówkowe"? Jeżeli Ministerstwo ma zamiar wprowadzić również takie klasy w szkole? Ogarniają mnie czarne myśli.

Teraz jakie jest wyjście z tej sytuacji: można spróbować odwołać się do dyrektora szkoły,
ale... należy mieć w ręku argument - nasz 4 latek musi znać ANGIELSKI, przynajmniej w stopniu podstawowym. W innym przypadku nie widzę szansy powodzenia.

Co zrobić teraz jeżeli dziecko nie zna angielskiego? To już kwestia indywidualnej oceny. Są trzy wyjścia i od razu powiem każde ma minusy. Oprócz pogodzenia się z faktem że nasze dziecko będzie tak naprawdę uczęszczać do specjalnej zerówki możemy: posłać dziecko do przedszkola na rok, przez ten czas podszkolimy jego angielski (będzie atut językowy w przyszłym roku w Senior Infants) - musimy liczyć się z kosztami 500 - 800 euro za miesiąc. Siedzimy z dzieckiem w domu przez ten rok, zapewniając mu kontakt z rówieśnikami, ucząc języka samodzielnie, zapewniając zajęcia dodatkowe. Trzecie wyjście - płacimy za naukę w prywatnej zerówce np. Montessori (dla mnie najlepsza w tej sytuacji opcja).

Niestety obawiam się, że teraz polskie dzieci będą miały pod górkę, a ich rodzice będą musieli zacząć walczyć o ich prawo do "normalnej" oświaty. W tej sytuacji szkoły prywatne wydają się interesującą alternatywą.


Bardzo jestem ciekawa programu tej szkoły, jej poziomu. Zastanawia mnie jak dzieci
będą tam się integrować? Kto będzie tam uczył, z jakim angielskim. Jak zostaną rozłożone
akcenty kulturowe - czy poznawanie jedynie polskiej kultury czy też obu?

W dalszym ciągu jestem przeciwniczką takich szkół, ale ostatnie doniesienia
wskazują na dążenie poszczególnych placówek edukacyjnych w połączeniu z Department of Education and Science do
tworzenia gett dla emigrantów. Z moich informacji wynika, że w klasach takich jest około 35 dzieci,
kiedy w "normalnych" 20-25. Większość to dzieci emigrantów z krajów afrykańskich, Indii, Pakistanu.
W Junior Infants nie będą te dzieci miały żadnych innych przedmiotów - tylko angielski. Szanse na
przejście do "normalnej" klasy są dość znikome.

Wygląda na to, że gdy dziecko raz wejdzie do takiej "specjalnej" klasy będzie miało poważne
problemy z przejściem do "normalnej". Wydaje się że to irlandzcy rodzice powiedzieli nie - integracji,
obawiając się obniżenia poziomu (zresztą już i tak niskiego).

Jedyne wyjście - dzieci muszą znać angielski przed pójściem do zerówki i do szkoły.

No comments: